Gdzie i co zjeść w Sopocie, gdy ślinka cieknie?

Redakcja

3 czerwca, 2025

Jest coś takiego w Sopocie, że jak tylko zejdziesz na Monciak albo poczujesz pierwsze krople Bałtyku na łydkach, to nagle budzi się wilczy głód. Tylko nie taki na hot-doga z budki, ale na coś więcej. Coś, co zasłuży na Insta-story i opowieść po powrocie: „Słuchaj, zjadłem tam coś tak dobrego, że do dziś mi się śni.”

Kuchnie świata w rytmie fal – czyli jak Sopot karmi z klasą (i nie tylko latem)

Zacznijmy od tego, co widać z plaży – bo w Sopocie nie chodzi o to, żeby jeść byle gdzie, tylko żeby jeść z widokiem. A najlepiej z takim, gdzie między krewetką a łykiem prosecco łapiesz wzrokiem falę rozbijającą się o molo. Brzmi jak z Instagrama? No i dobrze, bo najlepsze restauracje w Sopocie z widokiem na morze potrafią połączyć śródziemnomorski chill z porządnym jedzeniem. Makarony z vongole, risotto, mule, ośmiornica z grilla – czasem zaskakująco dobrze, czasem wręcz nieprzyzwoicie pysznie. Pizza na cienkim cieście, prosecco w kieliszku, muzyka w tle… i nagle jesteś bardziej w Amalfi niż na Pomorzu.

Ale Sopot to nie tylko romantyzm z tarasu. To też solidny gastro-maraton, który zaczyna się na plaży, a kończy… no cóż, różnie. Czasem na śniadaniu o 2:00 w nocy.

Monciak – kulinarna dżungla z własnym klimatem

Wbijając się w serce miasta, czyli słynny Monciak, wpadasz do miksera. Tu dosłownie wszystko się kręci – turyści, lokalsi, zapachy, smaki, kuchnie z całego świata. Z jednej strony modne bistro z ramenem i sosem sojowym dojrzewającym tyle co wino, z drugiej burgerownia, gdzie kotlet z jagnięciny bije na głowę niejeden stek. Obok knajpa z tacosami i limonkowym pulled porkiem, a za rogiem lokal z belgijskimi frytkami i pięcioma domowymi sosami, które powinny mieć własne fanpage’e.

Są też klasyki – restauracje, które są tu od lat i mają swoją wierną ekipę fanów. Może nie błyszczą na TikToku, ale robią swoje i robią to dobrze. A to w dzisiejszych czasach naprawdę coś znaczy.

Azja? Proszę bardzo. Ale z pomysłem

Azjatyckie restauracje w Sopocie to nie tylko sushi. O nie. Coraz więcej miejsc stawia na autentyczność, ale bez udawania, że jesteśmy w Bangkoku. Ramen z porządnym bulionem, dim sumy robione ręcznie, a czasem nawet kimchi, które smakuje tak dobrze, że masz ochotę wziąć słoik na wynos. Są też miejsca z woka, które naprawdę ogarniają temat. Zero plastikowego smaku – samo ogień i aromat.

A może coś po polsku – ale bez nudy?

Jeśli jesteś team schabowy i nie masz ochoty kombinować z owocami morza, spokojnie – Sopot też ma dla Ciebie coś więcej niż flaki w chlebie. Coraz więcej lokali idzie w kierunku „nowej polskiej kuchni” – czyli takiej, gdzie klasyka spotyka kreatywność. Przykład? Kopytka w sosie z trufli, pierogi z burakiem i kozim serem, żurek z jajkiem sous vide i chipsem z boczku. Brzmi hipstersko? Może. Ale smakuje tak, że babcia by się nie obraziła.

Śniadanie jak trzeba, nie jakieś tam byle co

Sopot wie, że dzień trzeba zacząć porządnie. Najlepsze śniadania w Sopocie zaczynają się wcześnie i kończą… właściwie to czasem płynnie przechodzą w brunch. Są miejsca, gdzie dostaniesz klasyka – jajka sadzone, kiełbaska, buła z masłem. Ale są też te bardziej instagramowe – awokado, jajko poche, hummus, pancakesy z malinami, chałka z mascarpone i owocami. I – uwaga – szampan do śniadania? Czemu nie. W końcu jesteś na wakacjach.

A czy można zjeść źle? Oczywiście.

To Sopot, nie utopia. Trafiają się lokale, które są tylko na sezon, a ich jedyny talent kulinarny to umiejętność naciągania głodnych turystów. Pizza z mrożonki, ryba „z dnia” sprzed tygodnia, pierogi z mikrofalówki i kelnerzy, którzy zaczepiają Cię jak sprzedawcy parasolek w deszczu – to wszystko istnieje. Ale spokojnie – wystarczy trochę instynktu i przewodnik taki jak ten, żeby omijać pułapki szerokim łukiem.

Na deser? Tak, zawsze!

Deser to nie opcja – to obowiązek. Wśród gastro-perełek znajdziesz bezy z kremem pistacjowym, lody rzemieślnicze, tiramisu jak z Toskanii, gofry z malinami i śmietaną, a czasem nawet coś takiego, co ciężko opisać słowami – i dobrze. Bo po to się je, żeby przeżyć, a nie analizować. Chociaż… jeśli wolisz analizować, to wiesz – zawsze można wrzucić story i zrobić ranking. Ale najpierw zjedz.

Sopot? Ślinka cieknie non stop

Sopot to miasto, które naprawdę ogarnia temat gastro. Od plażowych lunchy po wieczorne uczty w tłumie – nie brakuje tu smaku, stylu i pomysłów. To nie tylko modne miejsca, to często kuchnia z sercem, gdzie ktoś naprawdę wie, co robi. Dlatego niezależnie, czy jesteś tu na weekend, na randce, z ekipą czy z rodziną – coś dla siebie znajdziesz. A jak nie – to przynajmniej się najesz i będzie o czym gadać przy następnym prosecco.

Artykuł sponsorowany